Jakiś czas temu pisałam o tym jak mi się świat wali na
głowę, ale spinam dupę i się nie poddaję. Nie było łatwo wytrwać w tym byciu „twardzielem”. Co innego jeśli nam się zwala jeden problem, a
co innego gdy nadwyrężeń jest więcej. Dałam radę i po raz kolejny utwierdziłam się
w tym, że życie jest trochę popapraną sinusoidą i żeby o tym nigdy nie zapominać.
Jeśli przez dłuższy czas jest naprawdę źle to trzeba pamiętać, że nie będzie
tak zawsze… i nie można się poddawać.
Niedawno udało mi się rozwiązać jeden poważny problem, przez
który od kilku miesięcy miałam wrażenie jakbym żyła pod wodą… Na wiosnę dowiedziałam się, że miasto Wrocław szykuję
przeciwko mnie pozew, ponieważ ktoś inny narobił potwornych długów, a ja dla
takiej windykacji jako osoba ze stałym, pewnym dochodem, byłam łatwym celem. Najważniejsze w
takiej podbramkowej sytuacji to po pierwszym wkurwie trzeba trochę ochłonąć i się zastanowić jak można rozwiązać problem, w tym przypadku padło na
wybór darmowej porady prawnej. We Wrocławiu jest kilka miejsc, w których
dyżurują darmowi prawnicy m.in. przy ulicy Szajnochy /Biuro Porad Obywatelskich/. Polecam wszystkim,
którzy znaleźli się w podbramkowej sytuacji i nie wiedzą co robić. Najgorsze
co można zrobić to się poddać, nie znając
swoich praw i możliwości rozwiązania problemu. Nikt nie jest alfą i omegą, czasem
trzeba wyciągnąć rękę po pomoc. Opłaciło się postąpiłam zgodnie z tym co
poradziła mi prawniczka, kilka miesięcy zajęło mi żeby pozbierać
potrzebne dokumenty. Znaleźli się dobrzy ludzie, którzy mi w tym czasie
pomogli i udało się.
Teraz trochę czuję się jakby mi ktoś rozwiązał pętle z szyi,
mogę oddychać i spać spokojnie. I nawet nie chce myśleć jak wyglądałoby moje
życie gdybym się załamała tą sytuacją i zaczęła spłacać tę horrendalną kwotę.
Brrrrr :P
|
Moje życie w moich rękach ;) |
Jakby tego było mało udało mi się /wspominałam o tym na fanpejdżu/ zorganizować wegańskie warsztaty kulinarne u siebie w pracy.
Inicjatywa została przemycona przy okazji dużego projektu kulturalnego zwanego
Senioraliami /obchody dnia seniora/, które są organizowane we Wrocławiu przez
kilka instytucji, jest to duża i chętnie odwiedzana przez osoby starsze
impreza. Sam warsztat okazał się strzałem w przysłowiową 10tkę. Zapisało
się około 30 osób. Strasznie mi zależało żeby zainteresować weganizmem tę grupę
wiekową, żeby posłuchali o takim stylu życia od osób, które żyją tak na co dzień
i zajmują się profesjonalnie gotowaniem i przekonali się że nie jest to takie
dziwne jak sądzą.
Na początku warsztatu prowadzące – szefowe Latającej kuchni musiały przebić się trochę przez zakorzenione stereotypy, usłyszały nawet
pytania o poziom hemoglobiny. Poradziły sobie świetnie, z uśmiechem na ustach i
spokojem wyjaśniały wszelkie niejasności, gotowały dania pełne aromatycznych
przypraw. Zapach tak się roznosił, że pachniało już przy wejściu na korytarz, przy windzie. Niespodzianką tych warsztatów był poczęstunek, oprócz samego
pokazu gotowania, przyrządzania, past, dipów, sals, bułek, sałatek i curry
uczestnicy mogli skosztować wegańskich potraw. Sam temat wzbudził naprawdę
spore zainteresowanie, notowano przepisy i zachwycano się smakiem potraw. I
pomimo, że oczywiście nie liczę na to że uczestnicy przejdą na weganizm, to
może dzięki temu spojrzą łaskawszym okiem na styl życia swoich dzieci, wnuków
czy znajomych i przemycą czasem jakąś wegańską salsę na swój stół. Było
pysznie! Życie jest pyszne. :)
|
przygotowania do warsztatów |
|
bezglutenowe bułki z własnego wypieku i mnóstwo zdrowej surowizny |
|
salsa śliwkowa, hummus, twarożek ze słonecznika, pasta z zielonego groszku, kiełki i słonecznik |
|
Tabouleh z kaszy bulgur ze świeżą miętą |
|
trzy szefowe kuchni z humorem odkrywają przed uczestnikami tajniki kuchni roślinnej |
|
salsa śliwkowa w trakcie przygotowania |
|
warzywne curry z dynią i mlekiem kokosowym. Pycha! |
|
Mistrzostwo świata czyli biszkopt na cydrze, bita śmietana kokosowa i maliny /ostatnia fotę zrobiła J.G./ |
P.S. Zaliczyłam też sesję, oficjalnie adoptowałam już Kluskę moją tymczaskę i udało mi się namówić pewnego autora, żeby poprowadził warsztaty z moimi osadzonymi. To jakieś śmieszne prawo kosmosu, pozytywy się klonują. :)
Pzdr K.